Wszystkie ptaki pod kontrolą
17-02-2006
W sobotę na bazarze przy ul. Dołowej w Rzeszowie nie wolno handlować gołębiami i drobiem ozdobnym. W całym kraju wprowadzono zakaz wypuszczania drobiu, bo ptasia grypa jest coraz bliżej Polski.
Od piątku aż do odwołania nie można organizować w kraju wystaw, targów, pokazów i konkursów z udziałem żywych ptaków. Minister rolnictwa wprowadził również zakaz trzymania drobiu na otwartej przestrzeni, z wyjątkiem terenów ogrodzonych i zadaszonych. Powodem jest pojawienie się wirusa ptasiej grypy u naszych sąsiadów. Stwierdzono go w ostatnich dniach u dzikich łabędzi znalezionych na wyspie Rugia w Niemczech, która jest oddalona o 150 km od północno-zachodniej granicy Polski. - Ogniska ptasiej grypy zaczynają otaczać nasz kraj. Wystąpiły również w Austrii, Rumunii, Słowenii, Rosji, na Ukrainie i na Węgrzech. Wolne są od niej jeszcze kraje nadbałtyckie, a także Słowacja, Czechy, Węgry i Polska - mówi Mirosław Welz, rzecznik prasowy wojewódzkiego lekarza weterynarii. Podkreśla, że ogniska ptasiej grypy zaczęły bardzo dynamicznie rozwijać się od ubiegłego roku.
- Choroba ta jest groźna dla drobiu. Stwarza również zagrożenie dla ludzi, dlatego minister rolnictwa zdecydował się na wprowadzenie zakazu - wyjaśnia Welz.
Zdaniem właścicieli ferm drobiu mało prawdopodobne jest, by dzikie ptaki, a to głównie one są nosicielami wirusa, dostały się do zamkniętych kurników. Niemniej jednak niepokoi ich pojawienie się ptasiej grypy u naszych sąsiadów. Dla hodowców alarm wywołany tą chorobą oznacza spadek cen drobiu. - Odczułem to najbardziej jesienią ubiegłym roku, gdy po raz pierwszy wprowadzono zakaz. Musiałem obniżyć ceny o 30 procent. Obawiam się, że tak samo będzie teraz - mówi właściciel fermy drobiu w miejscowości Dąbie w powiecie mieleckim.
Do tej pory w Polsce nie stwierdzono wirusa ptasiej grypy. Na Podkarpaciu nie zanotowano też przypadków padnięcia większej liczby ptaków. Powiatowi lekarze weterynarii odbierają miesięcznie od kilkunastu od kilkudziesięciu zgłoszeń o martwych pojedynczych sztukach. W ostatnich dwóch tygodniach liczba takich zgłoszeń znacznie wzrosła. W każdy przypadku, który budzi podejrzenie, lekarze zabierają martwe sztuki i wysyłają do zakładu w Puławach, gdzie wykonuje się badania na obecność ptasiej grypy.
Od marca służby weterynaryjne będą monitorować fermy drobiu. - Będziemy pobierać do badań próbki kału i krwi ptaków - zapowiada Welz. Planowany jest też odstrzał dzikiego ptactwa podczas wiosennych przelotów. Będzie prowadzony w pobliżu rzek i zbiorników wodnych, czyli tam, gdzie mogą się one gromadzić podczas wędrówki. Na Podkarpaciu takimi miejscami są zalew Myczkowiecki, Soliński, stawy w Starzawie, rzeka San oraz Wisła w okolicy Tarnobrzega. Odstrzelone sztuki będą badane na obecność wirusa.
Mirosław Welz uspokaja, że Podkarpacie jest regionem, w którym zatrzymuje się najmniej dzikich ptaków. - A to oznacza, że zagrożenie ptasią grypą na naszym terenie jest mniejsze niż w innych częściach kraju. W Polsce ptaki zatrzymują się głównie na północy i zachodzie, w tym w dorzeczach Wisły i Odry - wyjaśnia.
Nad Podkarpaciem przelatują wiosną m.in. łabędzie nieme, krzyżówki, kaczki i gęsi oraz mniejsze ptaki, takie jak szpaki, czajki.
Ptasia grypa jest chorobą zakaźną. Została zidentyfikowana po raz pierwszy we Włoszech 100 lat temu; występuje praktycznie na całym świecie. Zagrożone są nią wszystkie gatunki ptaków. Pierwsze udokumentowane przypadki zakażenia ludzi wirusem grypy ptasiej typu H5N1 miały miejsce w Hongkongu w 1997 r. Zachorowało wówczas 18 osób, z których sześć zmarło. Zbiegło się to z epidemią grypy ptasiej wśród ptactwa domowego. Stwierdzono, że przyczyną wystąpienia choroby u ludzi był bliski kontakt z zakażonym drobiem.
<<< strona główna
|
|
|