Ptasia grypa: tylko bez paniki
17-02-2006
Martwy łabędź na terenie Orlenu, zdechły wróbel w Górach oraz dwa nieżywe gołębie postawiły ostatnio na nogi służby odpowiadające za porządek w mieście. Specjalistyczne badania wykażą, czy ptaki były zarażone ptasią grypą.
- Najbliżej Polski ognisko choroby odkryto zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Szczecina, na terenie Rugii w Niemczech - mówi powiatowy lekarz weterynarii Jacek Gruszczyński. - Na szczęście, w Polsce do tej pory wszystkie badania ptaków przyniosły wynik negatywny.
Mimo wszystko w Płocku przedsięwzięto nadzwyczajne środki ostrożności. - Jesteśmy cały czas w gotowości - przyznaje Gruszczyński. Ostrzega jednak przed paniką. - Większą czujność powinni zachować przede wszystkim hodowcy. Ale niepokój powinna budzić tylko większa liczba martwych ptaków, na niewielkim obszarze, w podobnym czasie.
Zajmujący się sprzątaniem z ulic martwych zwierząt Muniserwis przez ostatnie dni odebrał co najmniej kilka telefonów od zdenerwowanych płocczan. Pierwszy - i jak do tej pory najpoważniejszy - w czwartek. - Zostaliśmy wezwani przez pracowników Orlenu, którzy na terenie zakładu odkryli zwłoki łabędzia. Przetransportowaliśmy go do powiatowego lekarza weterynarii - opowiada zastępca dyrektora miejskiego zakładu Andrzej Gryszpanowicz. Stamtąd trafił do zakładu badań weterynaryjnych w Warszawie.
Ale płocczanie alarmowali fachowców również w innych przypadkach. Pracownicy Muniserwisu wyposażeni w specjalistyczne kombinezony musieli zabierać martwego wróbla z jednego z karmników w Górach oraz dwa gołębie. Jednego z Łukasiewicza, po alarmie policjantów, a drugiego z Czwartaków na Podolszycach Południe, po telefonie jednej z mieszkanek.
- Zachowajmy zdrowy rozsądek - apeluje Gruszczyński. - Mamy zimę, wiele ptaków jest wygłodzonych, wiele zdycha z zimna. Tak jest zresztą każdego roku.
Mimo wszystko minister rolnictwa wspólnie z głównym lekarzem weterynarii wydali zalecenia przy obchodzeniu się z drobiem. Powraca przepis, który nakazuje izolować ptaki hodowlane. Można je karmić oraz przetrzymywać wyłącznie w pomieszczeniach zamkniętych, ewentualnie na ogrodzonym terenie, ale pod warunkiem że nie będą miały kontaktu z dzikim ptactwem. Nad przestrzeganiem zakazów mają czuwać odpowiednie służby. - Wspólnie ze strażą miejską oraz policją będziemy regularnie kontrolować wszystkich hodowców - zapowiada powiatowy lekarz weterynarii. - W takiej sytuacji lepiej dmuchać na zimne.
<<< strona główna
|