Ptasia grypa już przy granicy
26-02-2006
Lubuskie służby sanitarne postawiono w stan podwyższonej gotowości. W sąsiedniej Brandenburgii u martwego łabędzia i dzikiej kaczki wykryto w sobotę wirusa H5N1.
Martwe ptaki znaleziono kilka dni temu w zbiorniku wodnym na skraju parku narodowego "Unteres Odertal", niedaleko granicznego miasta Schwedt. Niemieckie służby, które przeszukiwały zbiornik na pontonach jeszcze w sobotę po południu, natrafiły na kolejnego rannego łabędzia. Ptak został schwytany i zabity, pobrano następnie próbki do dalszych badań.
Po stwierdzeniu obecności wirusa w poprzednio znalezionych ptakach, w sobotę sztab kryzysowy powiatu Uckermark nakazał odizolowanie terenu znaleziska. Określono szeroką na 3 km strefę zamkniętą, a w promieniu 10 km prowadzona jest intensywna obserwacja.
Podobnie jak niemiecki Park Narodowy Unteres Odertal, również polski park "Ujście Warty" jest głównym miejscem postoju i lęgu dla ptaków wędrownych, które mogą przenosić zabójczego wirusa. - W Lubuskim ptasiej grypy jeszcze nie stwierdzono - poinformował w niedzielę wojewódzki lekarz weterynarii Tadeusz Woźniak, dodając, że nadzór nad dzikim ptactwem został wzmożony.
Powiat gorzowski jest jednym z najbardziej zagrożonych w województwie lubuskim. Ale jak zapewnia powiatowy lekarz weterynarii Józef Jagódka nie ze względu na sąsiedztwo Parku Narodowego "Ujście Warty", lecz na dużą koncentrację drobiu domowego. - To on jest najbardziej wrażliwy i przez to narażony na zarażenie wirusem. Dlatego też tak wielką wagę przykładamy do przestrzegania rozporządzenia, które nakazuje, by drób trzymać w zamknięciu - mówi Jagódka. Za nieprzestrzeganie tego przepisu grozić może grzywna nawet do 75 tys. zł. - Ważne jest też, że jeśli trzeba będzie wybić ptactwo, właściciel otrzyma odszkodowane tylko wtedy, gdy przestrzegał wszystkich zaleceń.
W powiecie gorzowskim codziennie notuje się kilka padłych ptaków. - Mamy listę gatunków, które przyczyniły się do rozprzestrzenienia się ptasiej grypy. To głównie ptactwo wodne: gęsi, łabędzie, czaple, mewy i przede wszystkim kaczki. Jeżeli dostajemy sygnał o ptaku z tej listy, stosujemy wszystkie środki bezpieczeństwa i wysyłamy go na szczegółowe badanie do Puław. Takie przypadki mamy co dwa, trzy dni, a czasem nawet dzień po dniu. Nie ma jednak powodów do niepokoju. Co roku z przyczyn naturalnych pada w Polsce 20 mln ptaków - mówi Jagódka. - Padłymi ptakami spoza naszej listy zajmują się służby, które je utylizują.
Dzisiaj w gorzowskim magistracie odbędzie się spotkanie sztabu kryzysowego i służb weterynaryjnych. - Mamy cały czas kontakt telefoniczny i nie otrzymaliśmy dotąd żadnych niepokojących informacji - podkreśla Jan Figura, naczelnik gorzowskiego wydziału zarządzania kryzysowego. - Mamy opracowane procedury, które były gotowe już jesienią, kiedy pojawiały się pierwsze obawy przed ptasią grypą.
<<< strona główna
|