Ponad 50 zł trzeba zapłacić za wywiezienie z prywatnej posesji padłego ptaka
05-03-2006
Jeśli znajdziesz nieżywego ptaka na swojej posesji, za jego wywiezienie zapłacisz ponad 50 zł. Takie przepisy wprowadziło miasto.
- W Wielkopolsce u żadnego martwego ptaka nie stwierdzono wirusa H5, na razie nie mamy się czego obawiać - powiedział nam wczoraj Włodzimierz Musielak z Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody Wielkopolskiego. - Ale nie można wykluczyć, że grypa dotrze także do nas. Dlatego każdy przypadek znalezienia padłego ptaka, szczególnie dzikiego, należy koniecznie zgłaszać do służb weterynaryjnych - podkreślił.
Jednak poznaniak, który zastosuje się do tych zaleceń, może dostać po kieszeni. Przekonał się o tym jeden z naszych Czytelników, który w ogródku swojego domu na poznańskim Sołaczu znalazł martwego gawrona. Wiedząc, że służby weterynaryjne zalecają teraz unikanie kontaktu z dzikimi ptakami, czym prędzej zadzwonił do straży miejskiej i powiadomił o ptasich zwłokach. Przeprowadził taką rozmowę:
Strażnik miejski: Gdzie leży ptak?
Czytelnik: W moim ogrodzie.
- A więc na terenie pańskiej posesji?
- Tak.
- Muszę więc pana uprzedzić, że za wywiezienie ptaka będzie pan musiał zapłacić 50 zł plus VAT.
- W jakiej wysokości?
- 7 proc. Ale gdyby gawron leżał na chodniku przed pańską furtką, zostałby wywieziony za darmo.
- Dlaczego?
- Dlatego, że 19 lutego otrzymaliśmy zarządzenie Prezydenta Miasta Poznania, regulujące opłaty za wywóz odpadków z prywatnych posesji w taki właśnie sposób.
- 50 zł za jedno wywiezienie?
- Nie, 50 zł plus VAT od każdej padłej sztuki.
Przed 19 lutego martwe zwierzęta były dowożone do Zakładu Higieny Weterynaryjnej, gdzie je badano, a potem utylizowano. W epoce zagrożenia ptasią grypą z padłymi ptakami postępuje się nieco inaczej. Teraz mieszkańcy dzwonią do straży miejskiej lub Pogotowia Czystości, a strażnicy uruchamiają procedurę: wzywają lekarza weterynarii lub powiatowego inspektora weterynarii i w jego obecności decydują, jakiego rodzaju badania przeprowadzić lub czy poddać ptaka utylizacji. Wywiezienie martwego zwierzęcia z prywatnej posesji kosztuje 50 zł, do tego trzeba doliczyć VAT - razem to 53,50 zł. Zajmuje się tym miejskie wysypisko, które dysponuje sprzętem do przewozu martwych zwierząt. - Pogotowie Czystości zajmuje się odbiorem martwych zwierząt, ale to wysypisko odpadów komunalnych ustala ceny - zaznacza Przemysław Piwecki, rzecznik straży miejskiej.
- Opłaty za wywóz pobierane są od sztuki, a nie od transportu - wyjaśnia Krzysztof Krauze, dyrektor wysypiska w Suchym Lesie.
- Ale jak martwe zwierzę leży przed furtką, to pogotowie wywiezie je za darmo, bo to już nie jest teren prywatny - przyznaje Piwecki.
Wydaje się, że w tej sytuacji najprostszym i bezpłatnym sposobem pozbycia się martwego ptaka jest przerzucenie go przez płot na chodnik... Urzędnicy mają jednak inne zdanie. - Padłe zwierzę jest odpadem, często niebezpiecznym. Kto zanieczyszcza środowisko, podlega karze - przekonuje Józef Rapior z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Urzędu Miasta. Można za to zapłacić mandat do 250 zł.
Data wprowadzenia w życie przepisu zbiegła się z zagrożeniem wystąpienia w Polsce ptasiej grypy. Dyrektor wysypiska dementuje jednak, że to było przyczyną wejścia przepisu w życie. - To przypadkowa zbieżność. Mieliśmy sygnały, że mieszkańcy potrzebowali takiej usługi, załatwienia drobnej rzeczy, której nikt nie chce zrobić. Przepis został wprowadzony nie dla zysku, ale dla mieszkańców - mówi Krauze.
W Poznaniu nie wykryto ptasiej grypy .
W Poznaniu, w odróżnieniu od Torunia, gdzie u martwych łabędzi wykryto ptasią grypę, dotąd tej choroby nie stwierdzono. W 2005 r. Pogotowie Czystości wywiozło na wysypisko lub oddało do utylizacji 620 martwych gołębi, 610 kotów, 102 psy, 66 lisów, 41 saren i 174 inne martwe zwierzęta. W lutym tego roku musiało wywieźć 46 gołębi, 5 wróbli, 5 gawronów, 3 sroki, 3 łabędzie, 2 kosy, 2 sowy, sikorkę, jastrzębia i kruka. W porównaniu ze styczniem znacznie wzrosła jedynie liczba martwych gołębi, przed miesiącem padło ich 17. - Przyczyną częstszego padania gołębi jest cięższa niż w ostatnich latach zima i - z tego powodu - utrudniony dostęp do pokarmu - wyjaśnia Przemysław Wylegała z Towarzystwa Ochrony Przyrody "Salamandra". - W mieście coraz trudniej żyje się nie tylko gołębiom, ale także wróblom. Na dodatek ludzie od jakiegoś czasu wyrzucają śmieci w plastikowych workach, a to utrudnia ptakom dostęp do pokarmu - dodaje.
<<< strona główna
|
|
|