Bydgoszcz - szef wydziału zarządzania kryzysowego o ptasie grypie
12-03-2006
Strefa zagrożenia nikomu nie zaszkodzi. Smukalski przypadek ptasiej grypy nie sparaliżuje miasta - zapewnia Adam Ferek.
Już teraz w mieście wprowadzono takie zabezpieczenia, jakby wykryto najgroźniejszą odmianę wirusa. Nie musimy bać się żadnych dodatkowych utrudnień. Chyba że ptasia grypa przeniesie się w inne miejsca Bydgoszczy.
Jacek Gałęzewski: Co dla mieszkańców Bydgoszczy, a w szczególności Smukały, oznacza znalezienie łabędzia zarażonego ptasią grypą? Powinniśmy czuć się zagrożeni?
Adam Ferek: - Nie ma powodów do obaw. Strefa bezpośredniego zagrożenia została odizolowana i jest stale strzeżona. Poza tym, jak stale powtarzamy, H5N1 to choroba ptasia, a nie ludzka. Ryzyko zakażenia jest minimalne.
Co powinniśmy zrobić, aby wyeliminować je całkowicie?
- Przede wszystkim nie wolno zbliżać się i dotykać martwych ptaków. W takiej sytuacji należy natychmiast zawiadomić policję lub straż miejską. Właściciele psów powinni wyprowadzać je tylko na smyczy, a kotów - trzymać je w domu. To zalecenie dotyczy ludzi mieszkających w promieniu dziesięciu kilometrów od ogniska choroby. Natomiast osoby, które przygotowując posiłek, miały kontakt z surowym mięsem drobiowym, powinny dokładnie umyć ręce ciepłą wodą z mydłem. Prosimy też bydgoszczan, by unikali dokarmiania ptaków.
Kiedy dowiemy się, czy łabędź znaleziony w Smukale był zarażony groźną dla ludzi odmianą wirusa H5N1?
- Liczymy, że informacja nadejdzie z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego w Puławach najpóźniej we wtorek.
Czy jeśli okaże się, że to właśnie H5N1, to czekają nas jakieś dodatkowe utrudnienia?
- Wprowadziliśmy już wszystkie procedury, jakie obowiązują w przypadku groźniejszej odmiany choroby. Do zrobienia pozostaje jeszcze tylko dokładne oznakowanie granic strefy zapowietrzenia. Myślę, że będzie ono gotowe już w poniedziałek. Tak więc, jeśli nie będzie kolejnych przypadków zarażenia ptaków w innych miejscach Bydgoszczy, to nic się już pod tym względem nie zmieni.
Władze Torunia apelowały do mieszkańców innych regionów Polski o omijanie ich miasta. Czy bydgoski ratusz zwróci się z podobnym apelem?
- Nie ma powodów, by tak uczynić, bo żadna z tras tranzytowych nie przechodzi przez strefę zapowietrzenia. Tak więc kierowcy z innych miast mogą spokojnie planować podróż przez Bydgoszcz. Nie będzie żadnych utrudnień dla kierowców
<<< strona główna
|