Ptasia grypa w natarciu
13-03-2006
Ogniska choroby odkryto już w czterech miejscach w Polsce. Specjaliści ostrzegają, że to dopiero początek inwazji wirusa.
Tego mogliśmy się spodziewać. Po wykryciu ptasiej grypy w Toruniu wirusa zaledwie po tygodniu odkryto w trzech kolejnych miejscach w Polsce. Co gorsza, w Kostrzynie w woj. lubuskim łabędź znaleziony na początku marca zarażony był groźną dla człowieka odmianą wirusa H5N1. Na grypę, choć nie wiadomo, czy też groźną dla ludzi, chorowały także dwa inne ptaki - nurogęś i łabędź znalezione w Świnoujściu i Bydgoszczy. We wszystkich miastach wprowadzono te same środki ostrożności. Przy wyjazdach z niebezpiecznych stref wyłożono maty dezynfekcyjne. O granicach trzykilometrowych stref zapowietrzonych informują specjalne tablice informacyjne. Całego terenu pilnują zaś służby sanitarne i policjanci w kombinezonach ochronnych.
W centrum uwagi znajdują się oczywiście ptaki: te, które są hodowane w okolicy ogniska choroby, są zamykane, starannie liczone i obserwowane, m.in. pięć ferm liczących 25 tys. ptaków w okolicach Kostrzyna. Stado łabędzi z Torunia, wśród których znaleziono chore zwierzęta, zostało zwabione do klatki i znajduje się pod obserwacją weterynarzy. W Świnoujściu i Bydgoszczy stada ptaków są dokarmiane przez służby miejskie, tak by nie chciały się przenosić w inne miejsce. Jak jednak radzić sobie w takim miejscu jak Kostrzyn? W strefie zagrożenia znalazło się praktycznie całe miasto. Sąsiaduje ono z Parkiem Narodowym "Ujście Warty". Tamtejszy rezerwat to jedno z największych skupisk ptactwa w Europie. Obecnie na jego terenie znajduje się około 70 tys. migrujących ptaków, których nie da się zamknąć ani poddać żadnej kontroli. Co gorsza, weterynarze nie mają dla nas dobrych wieści. Wiosna dopiero się zaczyna i przypadków wykrycia choroby będzie coraz więcej. Do tej pory na walkę z ptasią grypą wydano ok. 4 mln zł. Utworzenie zaledwie jednej strefy zapowietrzonej to koszt rzędu 1 mln zł.
<<< strona główna
|
|
|