Ptasia grypa niestraszna podkarpackim rolnikom
06-04-2006
Rolnicy zaczęli wypuszczać kury i kaczki na podwórka mimo nakazu trzymania drobiu w zamknięciu.
Czwartek, godz. 11, akademiki przy ul. Cichej w Rzeszowie. Obok jednorodzinne domki, w pobliżu zalew, nad który przylatują dzikie ptaki. W jednej z zagród po trawie spacerują kury. Takie obrazki można zobaczyć w wielu podkarpackich miejscowościach. Mimo obowiązującego nakazu trzymania drobiu w zamknięciu w wielu gospodarstwach kury i kaczki chodzą po polu. Tymczasem Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Krośnie ostrzega, że w kraju nadal jest zagrożenie wystąpienia kolejnych przypadków ptasiej grypy. Związane jest to z wiosennymi przelotami dzikich ptaków. - Zakończą się w połowie maja. Przewiduję, że dopiero pod koniec tego miesiąca złagodzone zostaną restrykcje - wyjaśnia Stanisław Glazar, zastępca dyrektora WIW w Krośnie.
Obecnie wracają do Polski z ciepłych krajów żurawie i bociany. Zdaniem Glazara mogą być nosicielami wirusa. Ostrzega, że dla drobiu hodowanego przez rolników szczególnie niebezpieczny jest kał dzikich ptaków. - Jest nośnikiem wirusa i domowe ptaki mogą zarazić się nim przez kontakt z odchodami. Przestrzegam przed wypuszczaniem domowych kaczek i gęsi na zbiorniki wodne, tam mogą mieć bezpośredni kontakt z zakażonymi ptakami - dodaje.
Inspektorzy weterynarii zalecają, by zgłaszać przypadki łamania nakazu do policji albo straży miejskiej. Za nieprzestrzeganie zakazu grozi grzywna albo areszt.
Od początku tego roku Zakład Higieny Weterynaryjnej w Krośnie wysłał do badań do zakładu w Puławach na obecność wirusa ptasiej grypy 42 próbki pobrane z padłych ptaków. Nie stwierdzono go w żadnym przypadku. Wśród padłych ptaków najwięcej było kaczek, łabędzi i jastrzębi.
<<< strona główna
|